💧 Było Sobie Życie Tekst Piosenki

Życie, życie, życie, życie. Życia piękny dar. Budzi się w nas jak wiosenny świt, I jak łódkę wśród fal, Niesie go serca rytm. Jeśli poznać chcesz tajemnice, Co w głębinach mogą się kryć, Odkryj z nami życie! Życie wciąż uczy nas jak żyć. Monika Marszał na swoim profilu instagramowym opowiada o dzieciństwie lat 80. i 90., przywołuje smak gumy balonowej, wakacje u babci, wyjadanie kruszonki z miski i dyskoteki przy oknach zasłoniętych kocami. Jej profil jest pełen sentymentu, który został zebrany w całość w audiobooku "Dom pachnący pomarańczą". Fragment audiobooka prezentujemy poniżej. "Dom pachnący pomarańczą" Moje dzieciństwo było wspaniałe, choć nie lubiłam notorycznie powtarzanego: "Ustąp, jesteś najstarsza". Dobrze, że choć w swojej klasie należałam do najmłodszych. Szkoła była super. Te niezapomniane dyskoteki, na których królował New Kids on the Block, Depeche Mode i Scorpions. A i tak każdy z nas najbardziej czekał na wolną piosenkę. Na obiad przeważnie był schabowy. Oczywiście taki oszukany z mortadeli. Ten prawdziwy to tylko w niedzielę, zjadany na końcu, bo najlepsze zawsze zostawiało się na koniec. My dziewczyny nosiłyśmy stukające drewniaki i plastiki, w które wchodziły kamyki, bo one robiły za obcasy, a my chciałyśmy być dorosłe. Rajtuzy na głowie udawały długie włosy. Kozaki Relaxy, różowa czapeczka i szalik z kangurkiem, "pyramidy", lajkry, dresy z kreszu i dekatyzowane kurtki i to koniecznie z odpinanymi rękawami były hitem tamtych lat. Lubiliśmy oglądać: "Emila z Lönnebergi", ale mówiliśmy o nim Emil z Drewutni, żeby nie połamać sobie języka. Czekaliśmy na "Arabelę", "Przyjaciela wesołego diabła" i "Było sobie życie". Ja wspólnie z młodszymi siostrami oglądałam "Reksia" i "Porwanie Baltazara Gąbki". Podziwiałyśmy "Sąsiadów" za ich pracowitość i spryt, słuchaliśmy mądrości Bonifacego z "Przygód kota Filemona", a "Czarnoksiężnika z krainy Oz" trochę się bałyśmy. "Smerfy" oglądali z nami nawet nasi rodzice. I oczywiście każda z nas chciał wreszcie zobaczyć, jak wygląda niania z "Mapeciątek" i buda Reksia w środku. Moje wspomnienia to także film "Szczęki", podglądany tylko z korytarza. I słusznie, przecież my baliśmy się nawet sceny z wilkami z "Akademii Pana Kleksa". Bajki w telewizji były rzadko, dlatego rodzice czasem wyświetlali nam przeźrocza z rzutnika "Ania". Po długim szukaniu skrawka ściany bez dekoracji, czyli bez paprotki lub obrazu, zaczynał się seans dla całego rodzeństwa. I nawet zapach rozgrzanego wyświetlacza pamiętam do dziś. Jazda Wigry 3 po oranżadę do sklepu i powrót do domu z krwawiącymi kolanami przypominały nam o fajnym popołudniu. Na ból nikt nie zwracał uwagi, sprawę załatwiała woda utleniona, a rodziców bardziej interesowało to, czy nasz składak jest mniej obity niż my. Tych bardziej wrażliwych pocieszano, że "do wesela się zagoi". Kto miał strupy na nogach, po prostu dobrze się bawił. Lubiliśmy, kiedy "zabierali" nam światło i całą rodziną rozmawialiśmy. Tata za pomocą dłoni i cieni robił zwierzęta na ścianie, a my zgadywaliśmy jakie. Wszystko robiliśmy wspólnie. Każdy miał czas i nigdzie się nie spieszył. My dzieci tamtych lat byliśmy bardzo wytrzymali na ból, bo nawet uszy przebijano nam ziemniakiem i igłą, w domowych warunkach. Byliśmy sprytni, bo opanowaliśmy perfekcyjnie sztukę pisania dwoma długopisami naraz sklejonymi taśmą klejącą. Byliśmy zręczni. My, dziewczyny grałyśmy w gumę: kosteczki, kolanka, pas, a na końcu były dłonie i paluszki. Czasem udało się nam nawet przejść wszystkie etapy. Byliśmy niecierpliwi, bo w chowanego liczyliśmy: dwana, trzyna, czterna, piętna, byle jak najszybciej krzyknąć SZUKAM! Byliśmy ciekawscy i rozbrajaliśmy kalejdoskop, żeby sprawdzić, co tam się w środku tak mieni. Trocinowa piłeczka kupiona na odpuście też długo nie przetrwała. Czytaliśmy czasopisma: "Miś", "Płomyczek" i "Świerszczyk". Potem "Dziewczynę" i "Popcorn" z rozkładanym plakatem. Liczyliśmy wagony pociągu. Nam nigdy nie było nudno! Tamte czasy... Czasy, kiedy tata w każdą niedzielę oglądał swój program o zwierzętach. Czasy, kiedy po krokach mamy, rozpoznawaliśmy, w jakim nastroju wraca z wywiadówki. Czasy, kiedy mama ścierką przeganiała nas z kuchni, jak wyjadaliśmy kruszonkę ze świeżo upieczonego ciasta lub myła podłogę. Czasy, kiedy w telewizji przepraszano widzów za usterki. Czasy, gdzie "Bravo" cyklem "Miłość, czułość i namiętność" edukowało nas seksualnie. Czasy, gdzie w kilka sekund pokonywaliśmy dystans między wyłącznikiem światła w piwnicy, a "bezpiecznym miejscem". Czasy, kiedy obcinaliśmy się na grzybka, a i tak "dziady" na podwórku przyklejamy nam się do włosów. Każde lata są ciężkie. Nasze dzieci też będą pamiętać pandemię tak jak my puste półki w sklepach. Powracam do "kiedyś", bo opisane wydarzenia łączę z bliskimi, co już niestety odeszli. Przede wszystkim z moją mamą, której już o nic nie spytam. To spotkania, LUDZIE i zdarzenia sprawiły, że tęsknię. Nie wiem, czy czasy były lepsze, czy gorsze, ale na pewno wyjątkowe, skoro zapisały się dobrze w naszej pamięci. Pielęgnujmy nasze wspomnienia i przekazujmy je dalej! Czy mieszkaliśmy na wsi, czy w mieście, czy na północy, czy południu kraju, mamy je podobne. Jak ktoś kiedyś powiedział: wspomnienia i myśli starzeją się jak ludzie. Ale niektóre myśli nigdy nie mogą się starzeć, a niektóre wspomnienia nigdy nie znikną… Fragmenty pochodzą z audiobooka "Dom pachnący pomarańczą" Moniki Marszał, do którego wysłuchania serdecznie zapraszamy.
było sobie życie tekst piosenki
Pięknie żyć - znaczy kochać świat, Pięknie żyć - tak jak żyje ptak. Pięknie żyć - tańczyć tak jak wiatr, A ziemi życzyć naj, jak najdłuższych lat. Chcesz znaleźć skarb. I śnić najwspanialsze sny. Gdzie i jak - Ty podpowiesz mi. Jawa jak sen, jak baśń, czarodziejska nić, Jeśli mi uwierzysz, że tak pięknie żyć! ©Procidis/Hippocampus Wiosna to czas, który nie sprzyja siedzeniu przed telewizorem i oglądaniu bajek. Zdarzają się jednak takie dni, kiedy zapraszamy dzieciarnię przed szklany ekran, a wtedy warto zaproponować jej coś wartościowego. Z rozrzewnieniem wspominam czasy, kiedy jako mała dziewczynka siadałam na kanapie by śledzić losy bohaterów serii: "Było sobie życie". Do dziś doskonale pamiętam refren piosenki rozpoczynającej każdy odcinek. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że kultowy dla mnie serial kończy własnie trzydzieści lat! Pomyślałam: to niemożliwe, przecież pamiętam te czasy, jakby to było wczoraj. Tymczasem okazuje się, że świętując tak poważną rocznicę wejścia na ekrany, znalazło się grono ludzi, chcących przywrócić serii dawny blask (trudno bowiem powiedzieć, by przez wszystkie te lata pomysł został zapomniany, co to, to nie). Za sprawą Wydawnictwa Hippocampus zarówno Mistrz jak i pozostali bohaterowie powracają do młodego odbiorcy w zrekonstruowanej wersji i jakości HD. Mamy szansę wybrać się na wędrówkę po zakamarkach ludzkiego ciała, poznać zachodzące w nim procesy, a przy okazji dobrze się bawić. ©Procidis/Hippocampus Przyznam szczerz, że dla moich Piskląt nie było to pierwsze spotkanie z bohaterami tej serii. Poprzednie nie były jednak zbyt udane. Tym razem okazało się, że zarówno Panicz jak i Panienka dorośli do śledzenia przygód Piotra, Porucznika PSi, czy Wredniaka. Czekają na kolejne odsłony, a później siedzą jak urzeczeni (nie sądziła, że to możliwe przy różnorodności dostępnych programów). Przyznam, że i mnie wspólne oglądanie sprawia ogromną przyjemność. A tak zupełnie na marginesie przekonaliśmy się, że film "Było sobie życie" jest odpowiedzią na aktualne zainteresowania i potrzeby Piskląt. Wkrótce bowiem czeka nas wizyta u dentysty i okazało się, że jeden z odcinków wyjaśnia proces psucia się zębów oraz pokazuje co zrobić, by je naprawić i jak zapobiegać dalszemu psuciu. To prawdziwy strzał w dziesiątkę. Pozwala dziecku oswoić czekającą je sytuację, nie strasząc przy tej sposobności, a rzeczowo objaśniając. Tego nam trzeba było! A czy Wy pamiętacie jeszcze wędrujące wewnątrz ciała krwinki? Czy inni bohaterowie byli Waszymi ulubieńcami? Koniecznie dajcie znać 😉
Kiedyś było inaczej,inne życie małolata. w dorosłe życie wkroczył wtedy,kiedy umarł tata. Pamietam jak mówił.."synu lekcje odrobiłeś? badź w domu na ósmą,dzisaj nic się nie uczyłeś". A ja na podwórko w piłkę grać z kolegami. pierwszy wyjazd na mecz no i powrót z siniakami. wtedy było fajnie,niczym się nie przejmowałem.
"Było sobie życie " to serial znany mi doskonale z czasów dzieciństwa. Ja go wprost uwielbiałam, bo zawsze dowiadywałam się czegoś ciekawego. Czegoś, o czym nie mówiła mi mama, czy nauczycielka w szkole. Przeżyłam fantastyczną przygodę, która pokazała mi tajemnice ludzkiego ciała. W serialu realny świat wnętrza organizmu łączył się ze światem bajkowym, pełnym bohaterów stających do pojedynku z bakteriami i wirusami. Mikroorganizmy zyjące w ciele człowieka: krwinki, pokarmy, impulsy nerwowe, hormony, enzymy, chromosomy, wirusy, bakterie, toksyny, przeciwciała miały swoje osobowości z wadami i zaletami. Dobre były pokazane jako ładne i miłe, a złe jako brzydkie i nieprzyjemne. Wielkie budowle (serce, wątroba, nerka, żołądek,...) były porównane do maszyn, fabryk lub szlaków komunikacyjnych. Po obejrzeniu całego serialu, który składa się z 26 odcinków, ciało człowieka i jego funkcjonowanie nie miało już przede mną tajemnic :)Ten francuski serial animowany stworzony przez Alberta Barillé'a emitowany był w 1987 na antenie France 3. Piosenkę w oryginalnej wersji śpiewała Sandra Kim, zwyciężczyni Konkursu Piosenki Eurowizji w roku 1986. W Polsce serial miał premierę na antenie TVP1 3 grudnia 1987. "Było sobie życie" to niezapomniana, kultowa seria edukayjnych filmów animowanych, która w zabawny sposób opowie Wam, jak funkcjonuje ludzki organizm. W 26 odcinkach Mistrz oprowadzi Was po fascynującym świecie ludzkiego organizmu, a wiedza nabyta w pierwszych odcinkach ułatwia zrozumienie zastanawiałeś się, jak funkcjonuje twój organizm? Dlaczego jesteś podobny do swoich rodziców? Jak działa serce? Czemu bije, skoro nie wydajesz mu takiego polecenia? Dlaczego oddychasz? Jak to jest, że widzisz, czujesz, słyszysz? Na pewno masz wiele pytań. Pozwól więc, aby wszystko po kolei wytłumaczyły Tobie odcinki serialu. Zatem zaczynajmy :) Odcinek 1 "Planeta Komórka" ( więcej znajdziesz bez problemu w internecie) Pozdrawiam serdecznie :)Anna Rossa Sposób na życie - Kometa zobacz tekst, tłumaczenie piosenki, obejrzyj teledysk. Na odsłonie znajdują się słowa utworu - Sposób na życie.

Było sobie życie Tajemnice ludzkiego ciała + DVD BYŁO SOBIE ŻYCIE Redakcja: Bariile Albert Ilustracje: Trzcińska Anna Wydawca: Hippocampus Oprawa: Twarda Format: Liczba stron: 216 Rok wydania: 2017 Jak funkcjonuje twój organizm? Gdzie rodzą się myśli? Jak działa serce? Dlaczego oddychasz? Jak to się dzieje, że widzisz? Co sprawia, że czujesz smaki i zapachy? Poznasz budowę i funkcjonowanie swojego organizmu, przeczytasz mnóstwo ciekawostek i zobaczysz wspaniałe ilustracje. Był sobie człowiek Miniencyklopedia dla dzieci Albert Barille Tłumacze: Janusz Feliks Wydawca: Hippocampus Oprawa: Twarda Format: Liczba stron: 48 Wydanie: 1 Rok wydania: 2017 Bogato ilustrowana, pełna ciekawostek, anegdot i humoru miniencyklopedia dla młodszych dzieci. Dzięki niej mali czytelnicy dowiedzą się o najważniejszych momentach w dziejach ludzkości oraz poznają wybitne postaci historyczne. Książka od 6 roku życia. Byli sobie wynalazcy miniencyklopedia Albert Barille Tłumacze: Janusz Feliks Wydawca: Hippocampus Oprawa: Twarda Format: Liczba stron: 48 Wydanie: 1 Rok wydania: 2017 Ciekawostki, zabawne anegdoty. dzieci poznają najważniejszych wynalazców w dziejach ludzkości oraz ich osiągnięcia. Książka dla dzieci od 6 roku życia.

Tekst piosenki. [Zwrotka 1: Cwieta] Potrafisz zabić lęk, który zwany jest obcością ludzie błądzą temat życie. Walczą dopóki nie spoczną serce biję pik pik, a wskazówka cyk cyk. Chciałbyś wrócić do dnia, który gdzieś za rogiem znikł. Życie życie znów sprawdza odpowiedzialności najwyraźniej.
Kwarantanna spowodowana koronawirusem trwa w najlepsze, więc pewnie dość często w Twojej głowie rodzi się myśl, że musisz unieruchomić swoje dziecko, aby ogarnąć dom/ugotować obiad/popracować w ramach home-office/zająć się młodszym dzieckiem albo starszą osobą. Niekiedy potrzebujesz względnej ciszy, aby skupić myśli i wykonać pracę, która wymaga kreatywności, nie jest odtwórczym czy mechanicznym zadaniem, albo liczysz coś ważnego i po prostu nie możesz się pomylić. Twoje dzieci już rysowały, naklejały naklejki, układały klocki, a deszcze leje i nie mogą bawić się w ogrodzie albo po prostu nie macie ogrodu… Masz wyrzuty sumienia, gdy wpadasz na pomysł, aby posadzić dzieci przed telewizorem? Ja nie mam. Bo włączam im świetną rzecz. Najchętniej sama rzuciłabym obowiązki domowe i usiadłabym razem z nimi przed tym telewizorem. (Uwaga, po 1:50 czołówka kończy się i po prostu jest czarny ekran, źle obcięli ten filmik). Ja jestem z lat osiemdziesiątych. Mam nadzieję, że u osób z innych dekad ta piosenka wzbudza równie duży entuzjazm :)Panie i Panowie, oto Było sobie życie, genialny serial stworzony przez Alberta Barillé’a. Cykl składa się z 26 odcinków, w których Hemo, Globinka i Mistrz, wraz z przyjaciółmi, w obrazowy sposób opowiadają nam z jakich elementów składa się nasz organizm oraz na czym polegają procesy, które w nim zachodzą. Seria rozpoczyna się od “Planety komórek” i “Narodzin”, a ostatni odcinek poświęcony jest odchodzeniu: “Życie toczy się dalej”. Co mnie w tym filmie zachwyca? Świetne, poważne podejście do dziecka i jego ogromnych możliwości intelektualnych, wiara w te możliwości, w to jak dużo dziecko może zrozumieć. Było sobie życie jest jak przekład literacki – tłumaczy skomplikowane procesy, które zachodzą w organizmie człowieka na przygodowy język rozumiany przez dzieci, nie gubiąc nic z treści, nie upraszczając. To doskonały miks bajkowych postaci połączonych z fachowym słownictwem, dzięki czemu dzieciaki mimochodem przyswajają skomplikowaną dla dziecka pojęcia, takie jak (ukochane przez moich synków) makrofagi, leukocyty, granulocyty, enzymy, rybosomy oraz wiele innych, przyjmują w tej bajce konkretne, mające ludzkie cechy postaci, zachowując przy tym swoje charakterystyczne właściwości, niezbędne do funkcjonowania organizmu. Wśród bohaterów zastosowano wojskową strukturę. Mamy sierżanta, kapitana, porucznika, postaci wydają sobie rozkazy, przekazują wiadomości, alarmują, rozwiązują problemy. Wiemy kto komu podlega, za co i przed kim odpowiada. Dzięki temu lepiej rozumiemy, jak działa nasz organizm. Aby zróżnicować sposób przekazywania informacji, w świecie przedstawionym serialu często odbywa się zwiedzanie – jeden z bohaterów oprowadza grupę postaci i opowiada: to są mitochondria, to jest informacyjne RNA, tu zachodzi transformacja, bohaterowie tłumaczą sobie nawzajem swoje nazwy oraz elementy przestrzeni, która ich otacza. A przy okazji żartują, robią sobie psikusy, przyjaźnią się lub droczą. Przez to odbiorca wcale nie jest zmęczony ogromem przekazanej mu nowej wiedzy. Bo to jest naprawdę ogrom (do tego jeszcze autorzy filmu często przemycają dane liczbowe). Było sobie życie jest świetne niczym klocki LEGO, nie dezaktualizuje się, jest tak samo atrakcyjne dla dzieciaków z roku 2020, jak i 1990. Mimo iż minęło ponad 30 lat od jego premiery, nie zestarzała się ani jego forma, ani treść. Film zaspokaja naturalny u małych dzieci głód wiedzy. Swoją drogą, zastanówmy się, czy my, dorośli, równie często jak dzieci zadajemy sobie pytanie “dlaczego?”, czy raczej wolimy udzielać odpowiedzi. I kto na tym lepiej wychodzi?Co ciekawe, jest to serial, który praktycznie nie wzbudza sporów (przynajmniej nie w środowiskach, z którymi ja się spotkałam). Naukowcy, lekarze czy pozostali pasjonaci nauk o człowieku mówią w zasadzie jednym głosem – Było sobie życie to majstersztyk. To się naprawdę rzadko zdarza, zazwyczaj są zwolennicy i przeciwnicy, fascynaci i film to jedna z najlepszych form edukacji jaką znam. WYDAWCAW Polsce Było sobie życie wydaje rodzinna firma Hipokampus. Poza dystrybucją filmów, w firmie powstały nawiązujące do filmów planszowe gry edukacyjne, puzzle i encyklopedie. Nie są to produkty na francuskiej licencji, to polskie pomysły :) Historia powstania firmy oraz nawiązania kontaktu z twórcą serialu jest bardzo ciekawa, możecie przeczytać ją na stronie chcemy szukać polskich śladów, warto wiedzieć, że twórca całej serii to urodzony w Warszawie Albert Barillé, który wraz z Tadeuszem Wilkoszem stworzył w łódzkiej wytwórni Se-Ma-For filmy o Misiu Coralgolu oraz kupił dla francuskiej telewizji filmy o Bolku i SERIEBył sobie człowiek (1978)Był sobie kosmos (1982)Było sobie życie (1987)Były sobie Ameryki (1991)Byli sobie wynalazcy (1994)Byli sobie podróżnicy (1996)Była sobie Ziemia (2008)dostępne są na DVD TUTAJONLINEWszystkie odcinki Było sobie życie można obejrzeć na Netfliksie. Zwróćcie proszę uwagę, że film znajduje się w sekcji dla dorosłych, nie dla dzieci, dlatego może być problem z jego Nowy Proxima w Krakowie przygotował spektakl na podstawie kultowego Piotr SiekluckiPremiera: 6 grudnia 2019
To się naprawdę rzadko zdarza, zazwyczaj są zwolennicy i przeciwnicy, fascynaci i kontestatorzy. Ten film to jedna z najlepszych form edukacji jaką znam. WYDAWCA. W Polsce Było sobie życie wydaje rodzinna firma Hipokampus. Poza dystrybucją filmów, w firmie powstały nawiązujące do filmów planszowe gry edukacyjne, puzzle i encyklopedie. Francuski serial animowany wprowadzający widza w tajniki działania organizmu ludzkiego. Każdy odcinek jest poświęcony odrębnemu zagadnieniu – działaniu konkretnego układu, roli poszczególnych tkanek i narządów w procesach życiowych czy też sposobom radzenia sobie przez organizm w chwilach zagrożeń ze strony chorób,… zobacz więcej Reżyseria Albert Barillé Scenariusz Aktorzy Roger Carel, Marie-Laure Beneston, Alain Dorval 4 osoby lubią 0 osób chce obejrzeć. obejrzy Francuski serial animowany wprowadzający widza w tajniki działania organizmu ludzkiego. Każdy odcinek jest poświęcony odrębnemu zagadnieniu – działaniu konkretnego układu, roli poszczególnych tkanek i narządów w procesach życiowych czy też sposobom radzenia sobie przez organizm w chwilach zagrożeń ze strony chorób, drobnoustrojów bądź z powodów uszkodzeń mechanicznych. Wodnica79 Gatunek Animowany Słowa kluczowe krew, medycyna, mózg, anatomia zobacz więcej Premiera 1989-01-02 (świat), 2008-10-29 (dvd) Wytwórnia ProcidisFrance Regions 3 (FR3) (współudział)Canal+ (współudział) zobacz więcej Kraj produkcji Francja, Japonia, Kanada, Włochy, Belgia, Hiszpania, Holandia Inne tytuły Once Upon a Time... Life (tytuł międzynarodowy)Érase una vez... el cuerpo humano (Argentyna) (Hiszpania)Esplorando il corpo umano (Włochy) (tytuł video)Siamo fatti così (Włochy)Micro Patrol (Japonia)生命の科学ミクロパトロール (Japonia)Er was eens... het leven (Holandia)Zo werkt je lichaam (Holandia)Érase una vez... la vida (Hiszpania)C'era una Volta la vita – La favolosa storia del corpo umano (Szwajcaria) Wiek od 6 lat Czas trwania odc. 30 minut Nie mamy jeszcze recenzji do tego filmu, bądź pierwszy i napisz recenzję. Nie mamy jeszcze recenzji użytkowników do tego filmu, bądź pierwszy i napisz recenzję. Ciekawostka Albert Barillé uważał, że jest to jego najlepsze dzieło. zobacz więcej Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji o filmie. Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tego filmu: 1 2 3 4 5 6 7 Anonimowy 2 pkt. 8 To była prosta piosenka, prosty tekst, prosta melodia, nic skomplikowanego. Utwór miał zupełnie inny charakter, niż teraz mają piosenki na Eurowizji Junior. "Coś mnie nosi" powstało w
PRZYGODY BŁĘKITNEGO RYCERZYKA W latach 1963-1965 w telewizyjnych dobranockach dominował serial "Przygody błękitnego rycerzyka", który był jednak jak większość dobranocek pochodzących ze Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej niema tzn. bohaterowie nic nie mówili ale porozumiewali się za pomocą dźwięków. Po dwóch dekadach od tej produkcji twórcy serialu - Lechosław Marszałek oraz Leszek Mech postanowili wyprodukować wersję kinową tego serialu. Przygotowali odpowiedni scenariusz (dodali kilka rzeczy) i poprosili aktorów by podłożyli głosy pod postacie tam występujące. Całość po zmontowaniu była gotowa do projekcji w kinach w 1983 roku. Film miał swoją premierę 1 lutego 1984 roku. "Przygody błękitnego rycerzyka" to pełnometrażowy, bo trwający około 90 minut, film animowany, wzorowany na rycerskiej balladzie romantycznej. Różnicą w tym jest, iż zamiast świata ludzi mamy przedstawiony świat owadów. Tytułowy Błękitny rycerzyk jest - tak jak opowiada narrator tej bajki, mól książkowy - błękitnym elfem. Razem ze swym nieodłącznym giermkiem, którego ocalił z karczmy pełnej szerszeni wyrusza w dalekę drogę a jego celem jest uwolnienie siostry Królowej Motyli. - posłuchaj czołówki w wykonaniu Michała Bajora - posłuchaj piosenki "Nowy Dzień" w wykonaniu Alibabek - posłuchaj kołysanki w wykonaniu Piotra Fronczewskiego W filmie tym prowadzi nas kojąca muzyka kompozytora Waldemara Kazaneckiego, który miał smykałkę do takich utworów muzycznych. Słuchając jego muzyki słyszymy swoje dzieciństwo ... można naprawdę się rozmarzyć. Prócz muzyki i dialogów są również piosenki. Tytułową piosenkę wykonuje Michał Bajor, który też użyczył swego głosu głównemu bohaterowi. Piosenkę o wstającym dniu wykonują Alibabki a kołysankę dla małej mróweczki wykonuje Piotr Fronczewski, który użyczył głosu wszystkich piosenek wyszły spod piora Agnieszki Osieckiej i Leszka Mecha. Warto też wspomnieć o aktorach, których usłyszymy kiedy będziemy oglądać ten film. Prócz wspomnianego Michała Bajora, Piotra Fronczewskiego usłyszymy także Wiesława Michnikowskiego (mól książkowy - narrator), Andrzeja Stockingera (Szerszeń), Ewę Kanię (Królowa Motyli), Joannę Szczepkowską (Księżniczkę), Mirosława Konarowskiego (Paź Królowej), Hannę Mikuć (Mrówkę), Andrzeja Gawrońskiego (Jelonek), Krzysztofa Kołbasiuka (hrabia Tawulec). Film ten zdobył w Wielką Nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym dla Dzieci i Młodzieży w Giffoni Valle Piana, Brązowe Koziołki na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Młodego Widza w Poznaniu "Ale Kino!" oraz Nagrodę Jury Dziecięcego "Marcinek" - Kryształowe Koziołki także na tym samym festiwalu. BYŁO SOBIE ŻYCIE "Film o wnętrzu ludzkiego ciała, to najlepszy film jaki zrobiłem" - twierdzi Barille - "ale gdy zaproponowałem go telewizji francuskiej, mimo sukcesu "Był sobie człowiek" odpowiedzieli, że to nie jest historia dla dzieci, one jej nie zrozumieją. Będą się bały tych wszystkich stworów, które zaludniają wnętrze ludzkiego ciała. Przedstawiłem więc "Było sobie życie" innym stacjom francuskojęzycznym i dzięki uznaniu, z jakim spotkał się w Kanadzie, został w końcu zrealizowany we Francji". I to był strzał w dziesiątkę bowiem serial "Było sobie życie" powstały w koprodukcji wielu państw europejskich został ciepło przyjęty przez te stacje w których był emitowany. W bardzo zabawny i pouczający sposób przedstawia on ludzkie ciało, jego ewolucję i funkcjonowanie. Wszystko zaczyna się od najprostszej komórki (odcinek pierwszy zatytułowany "Planeta komórek") by następnie opowiedzieć nam o tym jakie procesy zachodzą zanim narodzi się człowiek (odcinek drugi "Narodziny") by przez kolejne 24 odcinki (w sumie było ich 26) opowiedzieć nam o zadaniach wybranych części ciała (Oko, Ucho, Wątroba itd) a skończywszy na tym co się dzieje w naszym ciele w chwili naszej śmierci. Przez 26 odcinków poznajemy układ krwionośny, odpornościowy, mózg i jego działanie. Razem z naszymi bohaterami czyli komórkami, wirusami, bakteriami, neuronami, systemem kontroli i zarządzania poznajemy tajniki ludzkiego ciała. Jak w ciele matki rozwija się płód, w jaki sposób organizm walczy z chorobami, do czego służy szpik kostny - to wszystko poznamy oglądając tą niesamowitą serię. Oglądając ten serial poznajemy takie pojęcia jak hormony, enzymy, chromosony, wirusy, bakterie, toksyny. Każdy odcinek to nowe pojęcia a oglądając ten serial od pierwszego odcinka nie mamy problemów ze zrozumieniem pojęć które pojawiają się w kolejnych odcinkach a które były omówione we wcześniejszych. Serial ten powstał w 1987 roku. U nas pojawił się już na naszych ekranach telewizorów rok później. Był on emitowany w czwartki po programie Telewizji Dziewcząt i Chłopców (o ile się nie mylę). Warto zwrócić uwagę na muzykę. Jej autorem jest Michele Legrand - ten od Białego Delfina Uma, jak również za piosenkę wpadającą w ucho, której wykonawczynią była Sandra Kim, belgijska piosenkarka z włoskimi korzeniami, która w wieku 13 lat wygrała w 1986 roku Konkurs Piosenki Eurowizji. W polskiej wersji językowej, która powstała na zlecenie wydawcy Hippocampus Sp. z w studiu Master Film piosenkę zaśpiewały Małgorzata Szymańska, Katarzyna Łaska, Anna Apostolakis, Magdalena Tul. Poniżej można odsłuchać dwie wersje tej piosenki. - posłuchaj oryginalnej piosenki - posłuchaj piosenki w wersji polskiej Serial ten był motywacją do powstania gry planszowej. Dzieci, które chcą wrócić do bohaterów tego serialu sięgną zapewne po grę "Było sobie życie" w której to możemy sprawdzić swoją wiedzę dotyczącą zdrowia i ludzkiego organizmu Polecam "Było sobie życie" (zarówno w wersji serialowej wydanej na DVD w pełnym dubbingu aktorskim jak i planszowej). Po obejrzeniu tego serialu (jak i zagraniu w grę) ciało ludzkie oraz jego funkcjonowanie nie będzie miało przed Wami tajemnic. PRZYBYSZE Z MATPLANETY Dagmara Bilińska oraz Tadeusz Kwintaa po prawej pomarańczowy Pi (Bilińska) i zielony Sigma (Kwinta) Czy w latach 80-tych wylądowali u nas kosmici? Tak! I to jeszcze na statku, który przypominał model pojazdu Eagle z serialu "Kosmos 1999". Jednak to nie byli zwykli kosmici. To byli "Przybysze z Matplanety", których zadaniem było pomaganie ziemianom w poruszaniu się w skomplikowanym świecie jakim jest matematyka. Przybywamy z Matplanety, wprost z odległej galaktyki, czyli z gwiazd matematyki. Cykl edukacyjny "Przybysze z Matplanety" powstał w latach 80-tych. Była to historia o dwóch kosmitach, którzy odwiedzają nieznaną im planetę - Ziemię i na rozkaz Wielkiego Monitora wykonują na niej przeróżne misje a wszystko po to by dzieci oglądając ten program oswoiły się z matematyką i z jej czasami skomplikowanymi pojęciami. Mieszka u nas zbiór kwadratów, oraz podzbiór tęgich walców, mamy innych też mieszkańców. Na planie - PI i SIGMA a w rzeczywistości dwóch aktorów: Tadeusz Kwinta czyli zielony Sigma oraz Dagmara Bilińska (w napisach końcowych wymieniana jako Dagmar Bilińska) czyli pomarańczowy PI. Aktorzy wykorzystywali w tym programie najnowszą ówczesną technikę czyli bluebox. Było to coś w rodzaju fotomontażu, w którym łączyło się różne zdjęcia. Aktor poruszał się w studiu pomalowanym na niebiesko. Obraz z takiej kamery z aktorem wpisywany był w obraz z innej kamery, namalowany na małej karteczce. Było to trochę skomplikowane dla aktorów, którzy musieli nauczyć się nie tylko odpowiednich ruchów ale także umieć sobie wyobrazić obraz, który potem obejrzy widz tak by zagrać perfekcyjnie daną rzecz w wyimaginowanym świecie i na niebieskim tle. "Mam dobrą pamięć przestrzenną, więc praca w technice bluebox była dla mnie atrakcją, a nie udręką" - tak wspominała pracę nad programem Dagmara Bilińska, jednak bywało tak, że jeden odcinek kręcono kilka dni. Stożki, romby i trójkąty, cyfry, liczby, prostokąty, koła, sześciany, kwadraty. Warto też wspomnieć i o strojach. Jak wspomina Tadeusz Kwinta: "Najprościej było zrobić kostiumy kosmonautów ale mnie się skojarzyła postać Michelina, taka nadmuchana. Jeśli chodzi o kręcące antenki to mieliśmy włącznik, na antenkach był silniczek i po naciśnięciu tego włącznika te antenki się kręciły". Cóż niełatwo być kosmitą i poruszać się w takich nadmuchiwanych strojach jednak to aktorom nie sprawiało trudności. "Super mi się biegało w takim stroju. Jak upadałam to nic nie czułam." - wspomina Dagmara Bilińska. Tej Pani należą się szczególne uznania bowiem jak nagrywała program to była w ciąży. Biegać w takim stroju i w dodatku mieć okrągły brzuszek (Pani Dagmara grała do 7-go miesiąca) - duży podziw. Stożki, romby i trójkąty, cyfry, liczby, prostokąty, koła, sześciany, kwadraty. A czym się poruszali nasi kosmici? No cóż, tutaj trzeba przyznać że TVP tworząc ten serial miała za nic prawa autorskie. Statek przybyszów z Matplanety został po chamsku ściągnięty z serialu "Kosmos 1999". W programie tym statek był mały, na niteczkach i krążył sobie dookoła prawdziwych obrazów kuli ziemskiej. Również prawa muzyczne nie imały się twórców tego programu bowiem w odcinku "Pechowy słoń", słychać muzykę z Gwiezdnych Wojen. My kosmici PI i SIGMA dwa matplanetyczne znaki, zbiór przyjaciół z jednej paki Odcinków całej serii było dziesięć. Ostatni z nich nazywał się "Królestwo Miętowego Groszka" w którym to Pi i Sigma zajmowali się systemem dwójkowym. Wylądowali wtedy nie na ziemi a na planecie opanowanej przez tytułowego groszka. Groszek ten był okrągły, miał ciemne okulary oraz ciemiężył mieszkające tam roślinki. Postać groszka, komuś skojarzyła się z pewnym generałem i ... ten manewr przekreślił realizację pozostałych odcinków. Matplaneta zróżniczkuje, przecałkuje, pierwiastkujeMatplaneta zróżniczkuje, przecałkuje, pierwiastkuje - piosenka z czołówki Przybyszy z Matplanety Warto również wspomnieć o muzyce. Temat tytułowy (przewijający się w piosence) autorstwa Marcelego Latoszka (z elektronicznej grup Omni) jest chyba znany każdemu wielbicielowi tego programu. Piosenkę tytułową wykonał nieodżałowany Andrzej Zaucha. BOULI / BULI "Kapelusz masz i czerwony szal, do twarzy Ci, możesz w nim iść na bal, z wszystkimi w krąg żyjesz za pan brat." Bouli (u nas Buli) to seria filmów animowanych w koprodukcji belgijsko-francuskiej. Opowiada on o przygodach bałwanka, który roztopiony przez słońce odzyskał ponowne życie za pomocą magicznej mocy ksieżyca i dołączył do swoich przyjaciół w Krainie Bałwanków z którymi przeżywa rozmaite przygody. To dość wyjątkowa kraina bo mimo iż jest pokryta śniegiem to bałwanki od czasu do czasu udają się też na słoneczną plażę i nawet słońce i piasek im nie takie wrażenie oglądając intro z tej dobranocki iż twórcy może chcieli podświadomie wprowadzić informacje dzieciom co się stanie jak nas zabraknie. Wprawdzie dziecko oglądając tę bajkę nie jest świadome tego ale potem chyba łatwiej jest mu wytłumaczyć gdzie się udają np. jego bliscy, którzy imię głównego bohatera czyli Bouli pochodzi od francuskiego określenia boule de neige, czyli kula śnieżna. Warto też zwrócić że w świecie bałwanków każdy z nich odpowiadał za coś innego, jeden umiał latać samolotem, inny sprzedawał towary, jeszcze inny robił coś innego. Mimo iż odcinki powstały w końcówce lat 80-tych to u nas emisja ich rozpoczęła się w piątkowej dobranocce od 14 września 1990 roku. Ponieważ cała seria liczyła sobie 114 odcinków to były one nadawane aż do 1992 roku stając się jedną z najczęściej oglądanych dobranocek. Jeśli chodzi o nasz rodzimy dubbing to mimo iż w oryginalnej wersji głosu użyczały same kobiety u nas zrobiono inaczej. Wersja z 1990 roku powstała w Telewizyjnym Studio Dźwięków a głosu głównemu bohaterowi użyczył Mieczysław Hryniewicz (ten sam co jeździł słynną taksówką 1313 w Zmiennikach). Na kolejną powtórkę serii widzowie musieli czekać 18 lat. Bowiem wtedy, 10 grudnia 2008r. Bouli powrócił ponownie ale tym razem w nowej wersji dubbingowej, którą tym razem przygotowało Studio Publishing a głosem tytułowej postaci przemówił Krzysztof Krupiński. Również piosenki tytułowe miały zupełnie inne wykonanie. Dwie czołówki - zupełnie inaczej wykonane. Wersja z 1990 roku (wersja dłuższa) śpiewana jest przez Eleni a z 2008 roku (wersja krótsza) przez Magdę Krylik. Mnie osobiście przypadła do gustu piosenka Eleni ale to być może z sentymentów :) I jeszcze jedno wyjaśnienie - zapewne dziwicie się skąd się wziął tutaj Bouli czyli dobranocka z lat 90-tych - powiem Wam .... nie wiem :P Ale chyba nie macie mi tego za złe..... PROSZĘ SŁONIA Warto przypomnieć sobie tą sympatyczną bajkę bowiem od 4 grudnia 2015 roku film "Proszę słonia" składający się ze zmontowanych siedmiu odcinków nadawanych wcześniej w paśmie dobranocek wchodzi po ponad 35 lat od daty jego premiery ponownie do kin ale tym razem w odnowionej cyfrowo wersji. Klasyka literatury dziecięcej autorstwa Ludwika Jerzego Kerna opowiadająca o przyjaźni chłopa o imieniu Pinio z porcelanowym słoniem, który na wskutek dokarmiania go tabletkami z witaminami urósł z małej porcelanowej figurki do naturalnych słoniowych rozmiarów. Na podstawie tej opowieści w 1968 roku powstał siedmioodcinkowy serial animowany a dziesięć lat później - w 1978 roku (premiera miała miejsce w kwietniu 1979 roku) po zmontowaniu odcinków powstał pełnometrażowy film, który okazał się dużym sukces tego filmu prócz treści miała też obsada aktorska. W filmie tym usłyszymy głosy najznakomitszych aktorów Krystynę Sienkiewicz, Mieczysława Czechowicza, Edwarda Dziewońskiego, Bronisława Pawlika, Kazimierza Wichniarza, Wiesława Michnikowskiego w roli taty, Irenę Kwiatkowską w roli mamy, Danutę Przesmycką w roli Pinia no i wielkiego Ludwika Benoit w roli słonia Dominika. Reżyser filmu - Witold Giersz - tak wspomina nagrania do filmu - "Podczas nagrań wszyscy się znakomicie bawili - kiedy słoń Dominik przemawiał głosem Ludwika Benoit, pozostali aktorzy nie mogli powstrzymać śmiechu, co się nagrywało. Musieliśmy robić wiele dubli." posłuchaj muzyki z filmu Warto też wspomnieć o muzyce, którą skomponował Waldemar Kazanecki. Muzyka lekka i przyjemna i nie drażni podczas oglądania filmu. Obecnie film ten został zrekonstruowany. Nie był to łatwy proces - jak twierdzi Włodzimierz Matuszewski, Dyrektor Studia Miniatur Filmowych - "Proces rekonstrukcji jest bardzo żmudny. Przetwarza się każdą klatkę filmu. Jedna klatka filmu to 1/24 sekundy, czyli tych klatek było około 13 tysięcy. Każda musiała zostać przejrzana i ujednolicona z resztą materiału. To samo tyczy się ścieżki dźwiękowej. Także film jest jak nowy.". Chociaż od premiery minęło już kawał czasu to film ten przykuwa widza i młodszego i starszego swoim surrealistycznym humorem oraz kapitalnymi dialogami. Można by rzec że myśmy - jako dzieci, które oglądały ten serial lub film w dzieciństwie - się zestarzeli a "Proszę słonia" nie. Warto odkurzyć nasze dzieciństwo i przeżyć przygody Dominika oraz Pinia tym razem w cyfrowej jakości. BONANZA Tekst opracowano na podstawie materiałów z książki "333 popkultowe rzeczy PRL". "Bonanza" to serial tasiemiec (liczba odcinków - 430), który był absolutnym hitem telewizyjnym oglądamym regularnie przez 80 procent polskich polskie szklane ekrany "Bonanza" trafiła w niedzielę 16 sierpnia 1964 roku zastępując inny serial o Dzikim Zachodzie "Dyliżansem przez prerię". Emisje tego serialu były nieregularne. Ustabilizowało się to w 1966 i w 1973 roku, kiedy emisje odcinków były nadawane w środę. Poza tym pojedyńcze epizody wyświetlano od czasu do czasu skupiając się głównie na sobotach lub niedzielach. Akcja serialu rogrywa się na ranczu Ponderosa w Nevadzie, w czasach wojny secesyjnej. Centralną postacią był wdowiec, Ben Cartwright (Lorne Greene), który wychowywał trzech synów : Adama - najstarszego i najpoważniejszego (Pernell Roberts - ewakuował się z serialu w 1965 roku i jako jedyny z całej czwórki odtwórców żyje do dziś), Hossa - olbrzyma o złotym sercu (Dan Blocker - jego śmierć w 1972 roku przyspieszyła decyzję o zaprzestaniu produkcji) oraz Małego Joe - pięknisia i romantyka (Michael Landon - największy gwiazdor w obsadzie). Chłopaki "bonanzowie" - jak ich nazywano - pochodzili od różnych mam i właściwie kilkadziesiąt pierwszych odcinków upłynęło na rozwiązywaniu sporów wynikających z różnicy charakterów. Gdy temat ten się wyczerpał - do serialu zaczął wkraczać świat zewnętrzny a do tradycji "Bonanzy" była fizyczna eliminacja wszelkich kobiet, jakimi interesowali się Cartwrightowie. "Bonanza" zostałą w Polsce zapamiętana także ze względu na czołówkę. Płonąca mapa skłoniła co bardziej figlarnych młodzieńców do zamachów na osoby czytające gazety w miejscach publicznych. Podpalenie takowej nazywało się "robieniem bonanzy". Wszyscy znali bowiem motyw muzyczny. Od pewnego czasu serial ten (choć nie wszystkie odcinki) można obejrzeć na DVD. Nazywam się Stephanie Harper. To jest Eden – królestwo mojego ojca. W dniu jego śmierci, 17 lat temu, byłam samotną i wystraszoną 23-latką. Gdybym wiedziała o czekającym mnie koszmarze, umarła bym razem z nim. Co takiego ma ciekawego Australia, że w latach 80-tych zawróciła nam w głowie. Prócz kangurów i misiów koala oraz Kylie Minogue. Ano właśnie - Autstralia kojarzy nam się z pewnym, niezadługim tasiemcem, który podbił naszą polską widownię a mianowicie "Powrotem do Edenu" Amerykanie mieli swoją "Dynastię" opowiadającą o konfliktach bardzo bogatej rodziny a australijczycy mieli być gorsi? Wymyśli Stephanie Harper, kobietę, która po swoim ojcu odziedziczyła ogromną fortunę. Niestety jej mąż pod wpływem intryg jej najbliższej koleżanki - Jilly postanawia położyć łapę na fortunie Stephanie. Pod pretekstem przejażdżki łodzią wrzuca ją do wody krokodylom na pożarcie. Świetnie pływająca Stephanie cudem unika pożarcia przez gada jednak odbija się to na jej twarzy, która zostaje oszpecona. Z opresji ją ratuje pewien wybitny chirurg a sama bohaterka powraca po jakimś czasie do swej rezydencji by dokonać zemsty na mężu i na koleżance. Trzy odcinkowy półtoragodzinny mini serial (w Polsce był wyświetlany w 6-ciu 45-minutowych odcinkach) okazał się dużym sukcescem. Autorzy idać za ciosem postanowili kontunuować przygody Stephanie Harper i tak w roku po emisji ostatniego odcinka miniserialu na ekranach telewizorów pojawiła się kontynuacja licząca tym razem 22 odcinki. Nie zabrakło w niej wielu intrygujących wątków, rodzinnych tajemnic, pięknych kobiet i również przystojnych mężczyzn no i ... krokodyli :) Były również plany na kolejny - tym razem krótszy sezon ale ze względu na dość kosztowną produkcję, która pochłonęła 8 milionów dolarów australijskich oraz nieco mniejsze zainteresowanie ze strony widzów postanowiono zawiesić nagrania kontynuacji. Na domiar złego cały drugi sezon zakończono tzw. cliffhangerem czyli zawieszeniem akcji w najbardziej dramatycznym momencie. Autorzy, licząc na kontynuacje postanowili zaskoczyć publiczność zakończeniem. Udało im się to znakomicie bowiem ostatnim odcinkiem wywołali oburzenie na całym świecie. Dopiero za sprawą fanów serii z Bliskiego Wschodu, którzy najgłośniej domagali się zakończenia serii postanowiono nakręcić 4-minutowy epilog w którym zamknięto wszystkie niewyjaśnione sprawy. Pojawiła się tam czwórka pierwszoplanowych postaci. Pamiętam że była Stefanie, jej syn Dennis, nie wiem czy też jej mąż, cioteczka Jilly a także pojawił się tajemniczy mężczyzna z sygnetem, który pojawiał się przez kilka ostatnich odcinów drugiego sezonu (a raczej jego sygnet). Dokrętkę tą, marnej jakości wyemitował Teleexpres. Teraz wiadomo skąd były tam arabskie napisy ... :) Ciekawostką jest fakt iż dokrętki tej nie zobaczyli australijczycy ... czyżby nie było zgody autorów scenariusza na takie zakończenie? Nie wiadomo ale wiadomo co mogą zdziałać pieniądze majętnych ludzi ... ciekaw tylko jestem kto pisał scenariusz do tego zakończenia :) U nas - też nie było inaczej. Na serial ten z racji egzotycznych przygód mówiło się potocznie "baba z krokodylem". Po zakończeniu ostatniego odcinka telewizję zalała fala listów oburzonych widzów. Telewizja Polska, wychodząc na przeciw zdesperowanemu społeczeństwu zamówiła wersję zakończenia i to nie jedną ale aż trzy. Oczywiście mrużąc oko do widza bo w głównych rolach można było obejrzeć Barbarę Wrzesińską jako Stefanie Harper a także Janusza Rewińskiego (jako męża Stephanie), Bohdana Smolenia (nie wiem czy grał ich nieślubnego syna), Tadeusza Rossa jako Szejka Amala a także Zbigniewa Korpolewskiego (panowie Ross i Korpolewski byli dobrze znani z programu satyrycznego loża) jako tajemniczego mężczyzny z sygnetem. Te trzy zakończenia były emitowane we wtorkowym magazynie kulturalny Pegaz a widzowie wybierali te najciekawsze. W ramach promocyjnego turnee, aktorka - Rebecca Gilling, grająca główną bohaterkę w serialu odwiedziła również Polskę, i to w międzynarodowe święto kobiet czyli 8 marca 1986 roku. Podczas pobytu w naszym kraju odwiedziła Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu a wraz ze swoim mężem - Tonym Pringlem wzięła również udział w spotkaniu w siedzibie Telewizji Polskiej przy Woronicza. Mimo, iż na każdym kroku artystce towarzyszyła grupa fanów liczących na jej autograf to i tak było to znacznie mniej osób niż w tedy kiedy przyjechali główni odtwórcy ról serialu "Niewolnica Isaura". Obecnie Rebecca Gilling trzyma się z dala od mediów. Po rozwodzie z Tonym Pringlem samotnie wychowywała swoich synów. Sporadycznie pojawia się w mediach, którym opowiada o swoich dawnych ekranowych sukcesach. Co ciekawe od kilku lat mówi się o remaku tego serialu jednak na szumnych zapowiedziach się skończyło. Z drugiej strony może to i lepiej ... Przyjemniej jest pamiętać serial jakim się oglądało kiedyś niż teraz wyobrażać sobie np Stephanie o ciemniejszym kolorze skóry. BOLEK I LOLEK źródło : "333 popkultowe rzeczy PRL", oraz materiały prasowe stacji Polsat Jim Jam Bolesław i Karol to imiona, które niełatwo skojarzyć z konkretnymi postaciami, ale ich zdrobniałe wersje: Bolek i Lolek, zna cała Polska! Bajkę o przygodach dwóch sympatycznych braci pamiętają wszyscy dzisiejsi dziadkowie i rodzice. Imiona chłopców nawiązują do przedwojennego filmu "Bolek i Lolek" z 1936 roku w którym obie tytułowe postacie zagrał Adolf Dymsza. [Zdjęcie po lewej : Władysław Nehrebecki z synami] Wyższy i szczuplejszy chłopiec to Bolek. Jego codzienny strój to żółta bluzka i czerwone spodenki. Jego brat Lolek - niższy i tęższy - zazwyczaj występuje w białej koszulce i fioletowych spodniach na szelkach. Na pomysł powołania do życia tych dwóch chłopców wpadł Władysław Nehrebecki, dyrektor Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej a pierwowzorami chłopców stali się jego synowie : Roman i Jacek. "Chłopiec w wieku siedmiu lat, szczupły, zręczny i odważny, o zuchwałym wyrazie twarzy, pewny siebie. Włosy gładko zaczesane, z niesfornym kogucikiem na środku czupryny. Jego dzikie pomysły powodują kłopoty i szkody. Drugim, rok młodszym chłopcem miał być sympatyczny mały grubasek o twarzy pucołowatej, dobrodusznej, z uśmiechniętymi oczami. Ubrany w znoszoną garderobę starszego brata - duże połatane spodnie na szelkach i ciasną koszulkę" - tak opisywał swoich przyszłych rysunkowych bohaterów sam autor."Mieliśmy z bratem po 6-7 lat" - wspomina Roman Nehrebecki. "Telewizja puszczała wtedy "Wilhelma Tella". Jego przygody działały na naszą wyobraźnię. Zrobiliśmy sobie kuszę z wieszaka. Pierwsze przygody Bolka i Lolka w filmie pod tytułem "Kusza" (1963) powstały na podstawie moich zabaw z bratem. Wyglądaliśmi mniej więcej tak jak Bolek i Lolek. Janek był wysiki i szczupły. Ja byłem mały, gurby i fajtłapowaty. Brat był starszy, miał autorytet. Wciągnął mnie do zabaw i robił ze mnie ofiarę." W kolejnych dwóch latach od premiery pierwszego odcinka powstało 12 odcinków. Jednak przygody chłopców nie pojawiły się pierwotnie w telewizji. Były one dodatkiem do Polskiej Kroniki Filmowej wyświetlanej w kinach przed głównym seansem filmowym. Dopiero kiedy telewizja przejęła pałeczkę chłopcy przenieśli się na Woronicza (jednakże odcinki ich przygód powstawały w Bielsku-Białej).Autorami rysunkowego wizerunku głównych bohaterów byli Alfred Ledwig, Leszek Lorek i Władysław Nehrebecki. Za montaż, dźwięk i efekty odpowiadali Otokar Balcy i Alojzy Mol. Kompozytorem najbardziej znanego motywu muzycznego jest Waldemar Kazanecki, oprócz niego muzykę do filmu napisał Tadeusz Kocyba. Chłopcy w trakcie licznych przygód często się przebierają - za Indian, marynarzy, czy sportowców. Mają ku temu wiele okazji, ponieważ pod wpływem książek, filmów oraz dzięki bogatej wyobraźni, wcielają się w różne role: rycerzy, poławiaczy skarbów, kowbojów czy kosmonautów. Potrafią podróżować i w czasie, i w przestrzeni - wybierając punkt na globusie, przenoszą się w odległe, egzotyczne miejsca i poznają fascynujące kultury (od Australii, przez Kanadę, aż po Biegun). Bohaterowie podróżują, a mali widzowie mogą razem z nimi zwiedzać świat! W 1973 roku w efekcie nacisku ze strony młodych miłośniczek serialu do bohaterów dołączyła dziewczynka - Tola. Jednakże nie zagościła ona na długo bowiem po kilku odcinkach zniknęła."Im więcej bohaterów na ekranie, tym film staje się bardziej płaski. Jak jest dwóch chłopców i dziewczynka, to pojawiają się problemy płci. A to nie było mile widziane. No bo jak? To bardzo trudne do opowiadania. Podczas kolaudacji mówiono, że Tola plącze się po ekranie i nie wiadomo, co z nią zrobić. I do dziś nie ma zgody, czy z Tolą było dobrze, czy źle" - tak opowiada o tajemniczym zniknięciu Toli Zdzisław Kudła - późniejszy dyrektor studia. Oprócz 183 odcinków krótkometrażowych powstały również dwa filmy pełnometrażowe a mianowicie "Wielka podróż Bolka i Lolka" oraz "Bolek i Lolek na Dzikim Zachodzie". Był to pewien przełom w przygodach tych chłopców bowiem w filmach tych zostali obdarzeni głosem. W "Wielkiej podróży..." Bolek mówił głosem Ewy Złotowskiej a Lolek Danuty Mancewicz. W "Dzikim Zachódzie" Bolkiem zaś była Ilona Kuśmierska a Lolkiem Danuta Przesmycka. Głosem chłopcy operowali też w niesławnej "Olimpiadzie Bolka i Lolka" (1983-1984) zrealizowanej na zmówienie Komitetu Olimpijskiego. Po wycofaniu się krajów socjalistycznych z igrzysk w Los Angeles materiał poddano ostrej ingerencji cenzury. Wcześniej zdarzały się tylko drobne zalecenia : żeby nie umieszczać wieży kościelnej w panoramie miasteczka lub żeby świnia nie miała koloru czerwonego... Ostatnie filmy o Bolku i Lolku nakręcono w 1986 roku. Były to dwa filmy montażowe złożone z kilku odcinków z serii Bolek i Lolek na wakacjach i Bajki Bolka i Lolka rozdzielonych komentarzami. Filmy z przygodami niezapomnianego duetu chętnie oglądają kolejne pokolenia. W zorganizowanym przez TVP i "Gazetę Wyborczą" w 1997 roku plebiscycie "Dobranocka wszech czasów" Bolek i Lolek zajęli pierwsze miejsce przed Smerfami (II miejsce) i Wilkiem i zającem (III miejsce). Przygody Bolka i Lolka obejrzało podobno w sumie miliard widzów w ponad 60 krajach świata. Nawet w takim kraju jak Iran, w którym ajatoliah Chomeini zakazał wszelkich europejskich filmów dla tej kreskówki zrobił jednak ma się czemu dziwić bowiem walory edukacyjne tej bajki nie sprowadzają się tylko do poznawania zakątków świata. Bolek i Lolek uczą dzieci, jak radzić sobie z problemami, jak pomagać młodszym i słabszym, czym jest braterstwo i przyjaźń, jak zdrowo i pomysłowo spędzać czas. "Bolek i Lolek" przekazują wartości uniwersalne, które nie znudzą się nigdy i nigdy nie wyjdą z mody. I jeszcze warto wspomnieć o jednej rzeczy. Bohaterowie tej kreskówki doczekali się imponującej - jak na czasy w których powstawali - oprawy gadżetowej. Przede wszystkim każdy, kto żył w latach 70-tych lub 80-tych pamięta tą pierwszą polską balonową gumę do żucia "Bolek i Lolek". Powstały również zeszyty z cyklu "Biblioteka Bolka i Lolka" wzbogacone krótkimi opowiadaniami oraz dużą ilością ilustracji. Wydawano również slajdy, pocztówki, książeczki do kolorowania, puzzle, kalendarze a nawet płyty winylowe ze słuchowiskami (pamiętna "Królowa Zima" z 1976 roku w którym w chłopców wcielają się aktorzy Janusz Hryniewicz (Lolek) i Maciej Damięcki (Bolek)). Chłopcy doczekali się również swojego pomnika w Bielksu-Białej, którego odsłonięcie nastąpiło 19 maja 2011 r. Więcej o tym pomniku możecie poczytać na stronie zaś ulice Bolka i Lolka znajdują się w Dziekanowie Leśnym, Kwidzynie, Olsztynie, Ostrowie Wielkopolskim i w Zielonej koniec jako ciekawostkę warto jeszcze napisać o tym iż w serialu z przygodami Bolka i Lolka zagościły także postacie z innych polskich produkcji: Reksio oraz Miś Uszatek (jako postać rysunkowa). Bolek i Lolek oglądali je na ekranie telewizora. W podobny sposób Bolek i Lolek wystąpili w Reksiu. Ponadto fragmenty serialu niejednokrotnie wykorzystywano jako cytat filmowy w filmach aktorskich.
Było Sobie Życie - 14 KUBKI SMAKOWE I ZĘBY. Bajkowo. 0:16. BYŁO SOBIE ŻYCIE. P O T Ę Ż N Y G E J. 25:07. Było Sobie Życie - 5 KREW. Bajkowo. 26:13.
Od jakiegoś już czasu planowałam wpis z piosenkami z bajek po francusku. I nareszcie nadarzyła się ku temu dobra okazja - Dzień Dziecka :) Pomyślałam sobie, że w sumie to fajnie byłoby też poznać niektóre piosenki w innych językach i wraz z kilkoma blogerkami zbudowałyśmy specjalny wehikuł czasoprzestrzeni, który pozwoli nam na małą podróż do dzieciństwa w innych krajach :) Wspólnie wybrałyśmy 3 piosenki, które pojawią się na każdym z blogów - możecie więc nauczyć się śpiewać Hakunę Matatę w kilku nowych językach :D Każdy bloger dorzucił też coś od siebie, więc mam nadzieję, że ta podróż w czasie i przestrzeni Wam się spodoba. No to zaczynamy! Hakuna Matata z Króla Lwa Zdradzę Wam, że moją ulubioną partią jest ta śpiewana przez Pumbę. Pewnie dlatego, że mam podobne zdolności wokalne :P Ces mots signifient Que tu vivras ta vie, Sans aucun souci, Philosophie Hakuna Matata! (tutaj cały tekst) Stary Donald farmę miał (Stary Farmer/Kaczor Donald...) Piosenka może nie typowo z jednej bajki, ale większości dzieci doskonale znana :) Najciekawsze jest to, że zwierzęta również "mówią" w innych językach! Mam tę moc z Krainy Lodu Nie wiem zupełnie jak to się stało, ale francuską wersję znam już na pamięć :P (słowa) Brygada RR Była to moja ulubiona bajka z dzieciństwa. Uwielbiałam przygody Chipa i Dale'a. A teraz uwaga, uwaga - te dwie wiewiórki po francusku nazywają się ...Tic oraz Tac! A wszystko po to, by nie kojarzyli się z chippendales (czyli striptizerami). Posłuchajcie tej czołówki (générique) bajki (słowa znajdziecie tutaj). Smerfy Tutaj zaskoczenie, bo polska wersja baaaaardzo się różni. Niestety nie możemy dojść do porozumienia z moim Francuzem, która wersja jest lepsza. Moim zdaniem oczywiście polska! ;) Pszczółka Maja Nie była to może moja ulubiona bajka z dzieciństwa, ale któż nie znałby tej piosenki? Gumisie Okazuje się, że bardzo mało Francuzów zna tę bajkę (lub inne pokolenie niż moje). Kiedyś z koleżanką po angielsku próbowałyśmy francuskim znajomym wytłumaczyć o jaką bajkę chodziło i ze skaczących misiów wyszły nam skakające ...piwa (tak to jest, jak się źle wymawia "bears"). Oczywiście polskie intro bije francuskie :P Troskliwe Misie Skoro już w temacie misiów jesteśmy, to okazuje się, że Francuzi mają dwa rodzaje troskliwych misiów. Jedne to Calinours (połączenie słowa "calin" - przytulanki oraz "ours" - misie), a drugie to Bisounours ("bisou" - całus). Muminki Oczywiście nie mogło zabraknąć słynnych Muminków. Moją ulubioną postacią był zdecydowanie Włóczykij, czyli po francusku Le Renaclerican. Denver, ostatni dinozaur Ta bajka we Francji jest po prostu kultowa! Było sobie życie Na zakończenie bajka francuska, która była niezwykle popularna w Polsce. Więcej o niej i jej autorze możecie przeczytać w tym wpisie. A teraz zapraszam na dalszą podróż i odkrywanie piosenek z dzieciństwa w innych językach: FIŃSKI HISZPAŃSKI JAPOŃSKI NIEMIECKI NORWESKI ROSYJSKI SZWEDZKI Życie to krótki sen. Kiedy patrzę na moje dzieci, które niebawem. Pójdą sobie w świat. Toż to całkiem niedawno było, kiedy ledwie chodził. Jeden z drugim skrzat. Matki mojej siwizna. Jak dobrze, że jeszcze tu jest. Ojciec mój i ojczyzna. I gest, i szelest, i cisza.
Tekst piosenki: Był sobie pan, był sobie pan... Który tylko jedno przykazanie znał. Był sobie pan, był sobie pan. Który jedno tylko przykazanie znał. Nie używaj miłości jako noża. Nie tnij miłością po moich miękkich oczach. Nie nadużywaj mojej naiwności, Nie napierdalaj toporem miłości. Był sobie pan, całe życie sam. Jedno jeno w swoim życiu chciał. Był sobie pan, samotny pan. W to jedno wierzył i te słowa znał. Nie buduj programu na miłości. Nie uzurpuj, nie bój się inności. Nie korzystaj z mojej naiwności. Nie napierdalaj, nie napierdalaj toporem miłości. Jesteśmy my, jesteśmy my I przykazania nam potrzeba tego, Tysiące my, miliony my I potrzeba tylko nam jednego. Nie kłam za pomocą miłości, Nie zmuszaj mnie do zdrady i nie sprawiaj bólu Nie napierdalaj toporem miłości, Pozwól mi zamilknąć nie chciej innego bólu. Nie mów o zbawieniu, o miłości, Nie ma jej bez winności, czego nie chcesz zobaczyć. Nie reguluj, mnie i nie ucz o miłości. Bo miłość w twoich ustach coś bardzo złego znaczy. Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
Opis. Było sobie Życie to fantastyczna przygoda, prowadząca dzieci przez tajemnice naszego organizmu. W serialu realny świat łączy się ze światem bajkowym, pełnym nieustraszonych bohaterów stających do walki z bakteriami i wirusami. Czy Netflix, Prime, VOD.pl itp. streamują Było sobie życie?
MOA to jest nazwa zespołu czy Twój pseudonim? - MOA to jest nazwa zespołu, pochodzi ona od nazwy ptaka, który już wyginął, a kiedyś żył w Nowej Zelandii. Towarzyszy mi takie przesłanie, ta nazwa jest dla mnie taką metaforą. To było żywe stworzenie i mimo, że już go nie ma to ludzie o nim wiedzą. I chciałabym, żeby nasza muzyka taka była, żeby miała w sobie takie życie, nawet jeśli nas już nie będzie, to ona pozostanie. To jest nazwa zespołu, który założyliśmy razem z Łukaszem Spoczyńskim bardzo zdolnym klawiszowcem i kompozytorem z Trójmiasta i zaprosiliśmy do współpracy muzyków, z którymi wypracowaliśmy swoje określone brzmienie. Wygrałaś opolskie "Debiuty", dla mnie to było też trochę oczywiste. - Tak się stało. Powiem szczerze, że ja nie wiązałam z "Debiutami" specjalnych nadziei. Dla mnie samo stanięcie na tej estradzie było wielkim zaszczytem. To są deski, na których stali wybitni artyści, którzy zapisali się na długo w historii polskiej piosenki. Pomimo tej całej otoczki związanej z tegorocznym festiwalem postanowiliśmy jednak wystąpić, bo gdybyśmy zrezygnowali nikt by tego nawet nie zauważył. Nie miałam takiego poczucia, że coś musimy zdobyć, sam fakt, że tam stanęliśmy był już dużym wyróżnieniem. To była duża szansa, żeby nasza piosenka, nasza twórczość trafiła do dużej grupy ludzi. O to chodziło, żeby wyjść, zaśpiewać swoją historię i zrobić to jak najlepiej się potrafi. A to, że wygraliśmy to była wielka radość. Odczuliśmy już pierwsze konsekwencje wygranej, pojawiło się zainteresowanie ze strony wytwórni i mediów, a telefon nie milknął. Na pewno mnóstwo dobrych rzeczy nas spotkało, choć wiem z doświadczenia jak te nagrody są ulotne. Najważniejsze to robić na co dzień coś, co się kocha i się rozwijać, aby można było sobie samemu codziennie przyznawać nagrodę. Teraz pracujemy nad debiutancką płytą. Mamy swobodę, możemy pracować sami, żeby to wszystko było po naszemu. Jest pewna tajemnica w tym co robisz. - Jeśli tak jest to się cieszę. Ja w ogóle widzę w muzyce pewną magię. Spotykamy się z ludźmi i jakby te nasze emocje się przenikają. Jest to jakaś historia i o to chodzi, żeby nie było to oczywiste, żeby jakaś iskierka wisiała nad tym co robimy, żeby było to szczególne i niecodzienne.
Hwfis.